Łączna liczba wyświetleń

15380458

wtorek, 6 października 2015

"ŻYJĘ PO TO, BY CIĘ KOCHAĆ" - rozdział 12

13 sierpień 2012
Ze specjalną dedykacją dla Ewy.

Rozdział XII    +18



 
Współpraca z „Fashion look” rzeczywiście nabierała rumieńców. Spowodowane to było nieubłaganie zbliżającym się terminem pokazu wiosennej kolekcji. Pshemko pracował jak natchniony, dodatkowo nakręcany przez hektolitry gorącej czekolady dostarczanej mu z jednej z najlepszych restauracji w Warszawie. To dzięki Uli dostawał taką, jaką najbardziej lubił. Ona postanowiła go dopieścić najlepiej jak potrafiła. Wiedziała już jak bardzo potrafi być chimeryczny i w razie wielkiego wzburzenia i egzaltacji jest w stanie rzucać wszystkim, co mu się nawinie pod rękę. Teraz nie mogła do tego dopuścić, dlatego robiła wszystko, by zapewnić mu spokój i odpowiednie warunki do tworzenia. Często też wraz z Basią urządzały małe telekonferencje z Finley’em lub z Hannah. Basia znała dobrze język i nie miała problemów z porozumiewaniem się. Czasami podczas tych rozmów wpadał Marek i swobodnie rozmawiał z Dawidem. Podczas ostatniej zaprosił go do Warszawy.
- Czas najwyższy przyjacielu, byś i ty zobaczył jak to wszystko u nas wygląda, a nam będzie bardzo miło cię gościć. Powiedz tylko kiedy, a ja zarezerwuję hotel.
- To wcale nie taki głupi pomysł, Mark. Ja chętnie bym przyjechał. Wziąłbym ze sobą Hannah. To przecież ojczyzna jej ojca. Z pewnością chętnie przyjedzie. Co powiesz na następny weekend? Przyjechałbym już w czwartek wieczorem i zostałbym do niedzieli. Mam nadzieję, że zobaczę się z Ushi. Zatęskniłem za nią, choć Hannah świetnie się sprawdza w roli asystentki. Ushi dobrze ją przygotowała.
- Świetnie. W takim razie rezerwuję dwa pokoje. Zadzwoń mi jeszcze, o której będziecie na lotnisku w Warszawie. Wyjedziemy po was.
- W porządku Mark. Zadzwonię. Do zobaczenia.
Kiedy rozłączył się spojrzał na Ulę i uśmiechnął się.
- Słyszałaś? Będą tu w przyszłym tygodniu. Musimy pogadać. Chodźmy do parku. Tam wszystko omówimy.
Ubrali się i wyszli z firmy. Pogoda nie była odpowiednia na spacery. Wprawdzie nie padało, ale wiał dość silny, lutowy wiatr. Ula nacisnęła mocniej czapkę na uszy i zarzuciła na głowę kaptur. Podał jej ramię a ona z chęcią włożyła pod nie rękę i przytuliła się do niego. Przeszli na druga stronę ulicy wprost w otwartą bramę parku. Byli chyba jedynymi spacerowiczami. Ludzie mijali ich w pośpiechu kuląc się pod naporem zimnych podmuchów wiatru. O tej porze park stanowił jedynie skrót, by przemieścić się szybciej z jednego miejsca w drugie.
- To co chciałeś omówić? – Spytała Ula tuląc się do jego boku. Zarzucił jej dłoń na ramię.
- Pomyślałem sobie, że skoro oni przylecą w czwartek po południu, mogłabyś zatrzymać się u mnie aż do końca weekendu. Będziesz bardzo potrzebna a ja nie chciałbym cię wozić w tę i z powrotem. Trochę szkoda mi czasu. Co myślisz? Będzie to możliwe? Ja bardzo chciałbym.
- Masz rację. Rysiów nie leży tak blisko. Zapytam tatę, czy poradzą sobie przez te kilka dni beze mnie.
- Pewnie, że sobie poradzą. Radzili sobie przez ponad rok, jak byłaś w Anglii, choć tęsknili bardzo.
- No tak, rzeczywiście. Nie pomyślałam o tym. Czasami wydaje mi się, że jestem nazbyt opiekuńcza w stosunku do nich. Dobrze więc. Uprzedzę swoich i spakuję trochę rzeczy na te parę dni.
Spojrzał z miłością w jej oczy.
- Bardzo się cieszę skarbie. Nie byłaś nigdy u mnie. Pamiętasz, jak opowiadałem ci jeszcze w Londynie, że mieszkam wysoko na dwunastym piętrze i mam wspaniały widok na Warszawę? Teraz będziesz mogła to zobaczyć. Jestem pewien, że ci się spodoba. Ja przyjadę po was rano w czwartek. Nie chcę, byś z bagażem tłukła się autobusem. Maciek też pewnie się chętnie zabierze. – Przytulił ją mocno całując w policzek. - Już nie mogę się doczekać tego czwartku.

Stali w hali przylotów warszawskiego Okęcia i niecierpliwie wyglądali znajomych twarzy. Przed chwilą zapowiedziano szczęśliwe lądowanie samolotu z Londynu. Jednak minęło jeszcze dwadzieścia minut nim ujrzeli ich wyłaniających się wśród tłumu podróżnych.
- Dawid! Tutaj! – Marek pomachał im ręką. Po chwili już witali się z nimi. Dawid przyciągnął do siebie Ulę i ucałował jej policzki.
- Ushi! Wyglądasz pięknie! Jak dobrze cię znowu widzieć. – Wypuścił ją z ramion i przywitał się z Markiem. Dziewczyny również się uściskały.
- Mieliście spokojny lot? Pogoda nie jest za dobra. – Spytała Ula.
- Lot też nie był za dobry. Przeżyliśmy trochę turbulencji, ale dolecieliśmy cali i zdrowi, to najważniejsze.
- Chodźcie. Zawieziemy was do hotelu. Hannah daj tę torbę. – Marek już odbierał od niej bagaż. – Nie wypada, by kobieta dźwigała ciężary, prawda?
Na parkingu umieścił torby w bagażniku i otworzył drzwi do samochodu.
- Dziewczyny usiądźcie z tyłu, a ty Dawid koło mnie. Za chwilę będziemy na miejscu. Jutro w świetle dnia będziecie mogli dokładniej przyjrzeć się miastu. Dzisiaj niewiele widać.
Ruszył wolno z parkingu i włączył się do ruchu.
- Chcielibyśmy wraz z Ulą zaprosić was dzisiaj na kolację, jeśli nie jesteście zbyt zmęczeni lotem. Pójdziecie się rozpakować i odświeżyć, a my zaczekamy z Ulą na was w hotelowej kawiarni. Zgodzicie się?
- Pewnie. Ja bardzo chętnie. – Odpowiedział Finley. – A i Hannah z pewnością spróbuje polskiej kuchni, prawda?
- Z wielką chęcią, choć ja trochę ją znam. Jak tata był zdrowy, to często nam serwował polskie potrawy. Nieźle gotuje, a nam zawsze one smakowały.
Dotarli na miejsce. Marek pomógł im się zameldować i wręczył im karty magnetyczne do sąsiadujących pokoi. Pokazał im też kawiarnię, w której mieli na nich czekać. Kiedy zostali sami, pociągnął Ulę w jej kierunku.
- Napijemy się dobrej kawy. Podają tu świetne espresso. Błyskawicznie stawia na nogi.
Siedzieli ze dwa kwadranse przy smolistym płynie gawędząc cicho. W końcu ujrzeli przebranego w mniej oficjalny strój Dawida i Hannah. Podnieśli się od stolika. Marek uregulował rachunek i pokierował ich w stronę restauracji. Tam czekał na nich zarezerwowany na tę okazję stolik. Kelnerzy zjawili się błyskawicznie podając każdemu z nich menu.
- Proponuję wziąć coś na ciepło. Podają tu znakomitą kaczkę z jabłkami. Możemy też zamówić przystawki.
- Niech będzie kaczka – odezwał się Dawid – skoro ją tak zachwalasz. Ja zjadłbym jeszcze śledzia w śmietanie i może tatar z łososia. Bardzo lubię ryby, a ty Hannah, co zjesz?
- Ja chętnie zjem czerwony barszczyk z uszkami. Pamiętam, że tata zrobił kiedyś na wigilię i bardzo mi smakował.
Ula i Marek też skusili się na gorący barszcz. Podano błyskawicznie. Marek mówił prawdę. Kaczka okazała się wyśmienita i znalazła uznanie u Dawida i Hannah. Zamówili jeszcze desery. Dziewczyny wzięły lody a mężczyźni delektowali się czekoladowym tortem. Atmosfera tego spotkania była fantastyczna. Dawid wspominał początki pracy Uli w jego firmie i wychwalał jej umiejętności pod niebiosa. Ona rumieniła się pod wpływem tych pochwał. Marek opowiadał im trochę o F&D. Mówił, że z pewnością nie jest tak imponująca, jak ta w Londynie, ale dobrze znana na rynku polskim i mająca już uznaną markę od lat. Rozstawali się w dobrych nastrojach umawiając się na jutrzejszy dzień. Marek obiecał, że przyjadą po nich i oprowadzą po firmie, a potem, jeśli będą mieć ochotę i po mieście.

Wyszli z hotelu prosto w objęcia mroźnego, późnego wieczoru. Marek wtulił ją w swoje ramię i poprowadził w stronę zaparkowanego samochodu. Czuł, jak dygota pod wpływem lodowatego wiatru.
- Ale zimno – stwierdził. – Pewnie po wyjściu z ciepłego hotelu odczuwasz to w dwójnasób. Zaraz się rozgrzejesz. Włączę ogrzewanie.
Wyprowadził samochód ostrożnie z parkingu i wyjechał na opustoszałe już o tej porze ulice Warszawy. Ula przymknęła oczy. Miłe ciepło rozlało się po jej ciele. Zagłębiona w miękkość wygodnego fotela prawie przysypiała. Poczuła dłoń Marka na swoim policzku i otworzyła powieki.
- Wiem, że jesteś zmęczona kotku, ale nie przysypiaj. Zaraz będziemy na miejscu. Już niedaleko. – Usłyszała jego cichy głos.
- Nie przysypiam, tylko powieki zrobiły mi się takie ciężkie. – Przetarła dłonią oczy i spojrzała przez szybę. Wjechali w jakieś duże osiedle.
- To tutaj? – Spytała.
- Tak skarbie. Jesteśmy na miejscu.
Zatrzymał samochód i pomógł jej wysiąść. Z bagażnika zabrał torbę z jej rzeczami. Winda wywiozła ich na dwunaste piętro. Otworzył drzwi po lewej stronie korytarza na oścież, wpuszczając ją do środka.
- Wejdź kochanie, oto moje królestwo. – Wszedł za nią zapalając światło w przedpokoju. Stanęła na środku rozglądając się ciekawie.
- Jest naprawdę duże. Ile tu przestrzeni…
- To prawda. Lubię przestrzeń i nie cierpię zbyt zagraconych pomieszczeń. Ten mój minimalizm, jak widzisz przekłada się na niewielką ilość sprzętów. Są tylko te najpotrzebniejsze. Rozbierz płaszcz, ja zaraz podam ci ciepłe kapcie. – Ze zdziwieniem odnotowała, że są w jej rozmiarze. Roześmiał się na widok zaskoczenia wymalowanego na jej twarzy.
- Kupiłem je niedawno, tak na wszelki wypadek, gdybyś do mnie zawitała. Mam też dla ciebie szlafrok, ale to za chwilę. Oprowadzę cię najpierw, żebyś poznała rozkład pokoi. Tu jest salon i otwarta na niego kuchnia. Dalej są dwa pokoje gościnne. – Po kolei otwierał do nich drzwi. – A na końcu sypialnia, proszę. Z przedpokoju jest wejście do łazienki, chcesz skorzystać? Jeśli tak, to dam ci ten szlafrok. Ciepła kąpiel dobrze ci zrobi.
Poprowadził ją do sporego pomieszczenia, w którym stała wielka wanna i osobno kabina prysznicowa.
- Tu masz Ula czyste ręczniki a w kabinie są żele pod prysznic. Ja cię zostawiam. Napijesz się potem herbaty?
- Napiję. Jeśli masz cytrynę, to poproszę z cytryną.
Przeszedł do kuchni, gdzie włączył elektryczny czajnik. Z szafki wyjął dwie porcelanowe filiżanki i wrzucił do nich saszetki z herbatą. Oparł się o blat i skupił wzrok w ciemności za oknem, przez którą przebijało się słabe światło ulicznych latarni. Od tak dawna pragnął jej ciała a jednocześnie nie miał pojęcia jak delikatnie jej to uświadomić. Kiedy tylko kładł się spać, oczami wyobraźni gładził subtelnie jej gładką skórę na ramionach i całował te miękkie, słodkie wargi. Nie miał pojęcia, czy ona posiada jakiekolwiek doświadczenie w sprawach damsko-męskich. Nigdy nie odważyłby się zapytać jej o to. Zresztą dla niego nie miało to absolutnie żadnego znaczenia. Ona też nigdy nie pytała go o przeszłość. Na myśl o tym, że ten ich pierwszy raz mógłby się wydarzyć jeszcze dzisiaj, poczuł przyjemne mrowienie w podbrzuszu. Pożądał jej jak żadnej innej kobiety do tej pory. Nie wiedział jednak, czy ona również jest na to gotowa, by spełnić się w tej miłości. Głośne kliknięcie wyłącznika od czajnika przywróciło jego myśli do rzeczywistości. Zalał wrzątkiem herbatę i zaniósł do salonu.

Ciepły prysznic rozluźnił ją i odgonił sen. Otuliła się grubym, frotowym szlafrokiem i przeszła do salonu, gdzie na ławie parowały filiżanki z aromatyczną herbatą. Usiadła na miękkiej sofie i upiła łyk. W zasięgu jej wzroku pojawił się Marek. Był tylko w bokserkach. Zarumieniła się zażenowana. Nigdy nie widziała go bez ubrania. Musiała jednak przyznać, że miał piękne i bardzo pociągające ciało. Marzyła od dawna, by móc przytulić się do niego, poczuć jego ciepło, zapach skóry i fakturę mięśni, które rysowały się na jego brzuchu. Zauważył jej spojrzenie i wstydliwość, ale nie komentował.
- Teraz ja skorzystam z kąpieli, a ty wypij spokojnie herbatę.
Wyszedł z łazienki po dziesięciu minutach i usiadł obok niej.
- To co kotku? Idziemy spać? Już po dwunastej.
- Idziemy. Zmęczył mnie ten dzień.
Była trochę zdenerwowana a jednocześnie podekscytowana. Czuła, że tej nocy nie będą jedynie spać obok siebie. Mieli przecież spędzić ją w jednym łóżku. Owładnęły nią sprzeczne uczucia. Z jednej strony obawiała się tego, a z drugiej tak bardzo pragnęła zatopić się w jego bezpiecznych ramionach, tak mocno, do utraty tchu. Nie miała zbyt dużych doświadczeń seksualnych. Właściwie, prawie żadnych. Kiedyś, dawno temu miała chłopaka. Nawet wydawało jej się, że bardzo go kocha. Niestety on zawiódł ją na całej linii, bo potrafił tylko wyłudzać od niej pieniądze, których sama posiadała niewiele i przy ich pomocy robić jakieś lewe interesy. To z nim przeżyła swój pierwszy raz i pamięta jak bardzo była rozczarowana, bo ten pierwszy raz był zupełnie inny od tego, co przeczytała na ten temat w książkach.
Marek otworzył drzwi do sypialni i przepuścił ją przodem. Chciał zapalić małą lampkę, ale zaprotestowała.
- Nie zapalaj, proszę. – Wyszeptała. - Już i tak czuję się bardzo niezręcznie i płoną mi policzki. Nie chcę, żebyś na to patrzył.
Objął ją mocno w pasie i pocałował czule.
- Ula, nie wstydź się. Przecież ja kocham cię jak szaleniec i nigdy nie mógłbym cię skrzywdzić. Jeśli nie chcesz światła, nie będę go zapalał. Połóż się.
Ściągnęła szlafrok i wsunęła się w chłodną pościel. On zrobił podobnie. Przysunął się do niej i palcem obrysował jej twarz.
- Jesteś taka piękna. – Wyszeptał z uczuciem. – I tak bardzo cię pragnę.
Odważyła się i wtuliła swoje usta w jego. Całował ją delikatnie, zmysłowo, wywołując w niej przyjemne doznanie pobudzenia i namiętności. Podczas, gdy jego gorące pocałunki paliły żywym ogniem jej usta, policzki, skórę na szyi i to wrażliwe miejsce za uchem, dłoń wjechała pod jej koszulkę gładząc ramiona, plecy i pośladki. Z dużą wprawą uwolnił ją z cienkiego materiału. Słaba poświata latarni przebijająca się przez niezasłonięte żaluzje sprawiła, że spojrzał na nią pożądliwie i z zachwytem.
- Jesteś cudem natury kochanie.
Ostrożnie ujął jej piersi i ucałował każdą z nich. Pod wpływem dotyku jego ust jej sutki stwardniały i poczuła miły dreszcz, który uzewnętrznił się gęsią skórką. Westchnęła cicho. Jej pierwszy raz tak właśnie powinien był wyglądać, a ograniczył się tylko do tego, że po prostu rozsunęła nogi i po chwili było po wszystkim. To, jak traktował ją Marek, było naprawdę wyjątkowe. Ona czuła się wyjątkowo. Poddała się tym pieszczotom z prawdziwą przyjemnością. Jego usta były wszędzie. Podobnie dłonie, które delikatnie i z finezją masowały jej ciało. Gładziły płaski brzuch przesuwając się coraz niżej. Wargi podążały w ślad za nimi nie ominąwszy żadnego skrawka jej ciała. Wypieściwszy pępek dotarły do wnętrza jej ud, zbliżając się do tego, najbardziej intymnego dla kobiety miejsca. Zatraciła się. Przymknęła oczy odcinając się w ten sposób od zewnętrznego świata. Ten, który otwierał przed nią Marek, był cudowny, pełen nieziemskich doznań, czułości i przyjemności. Delektowała się nim. Nie liczyło się już nic, tylko te żarliwe pocałunki ukochanego, które rozsiewał po całym jej ciele. Pragnęła go z całej duszy. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, jak bardzo łaknęła tych pieszczot i jak bardzo tęskniła za nimi. Chciała, by posiadł ją zaraz, natychmiast. Wiedziała, że jest już gotowa, by przyjąć go do swojego wnętrza.
- Zrób to kochanie, błagam. – Wyjęczała stłumionym głosem. Powrócił z pocałunkami do jej ust i wpił się w nie mocno. I on był gotów, by dać jej szczęście i największą radość z tego zbliżenia. Językiem pieścił wnętrze jej ust i jednocześnie łączył ich wolno ze sobą stymulując ją i siebie. Zatrzymał się jeszcze na chwilę dawkując sobie przyjemne wrażenia i po chwili wolno ruszył. Objął ją ciasno ramionami, by być w niej głęboko, jak najgłębiej. Bezwiednie wypychała biodra do przodu zaciskając mocno powieki i jęcząc cicho. Świat przestał istnieć. Byli tylko oni, spleceni w tym harmonijnym tańcu, jak jedno pulsujące pożądaniem ciało. Zwiększył częstotliwość pchnięć. Jej jęk, a potem krzyk rozdarł ciszę sypialni. Poczuł, jak wypręża się w jego dłoniach i zastyga. Jej skurcze spowodowały, że i on się spełnił uwalniając swoje ciało z ogromnego napięcia. Znajome, błogie ciepło rozlało się w jego trzewiach. Zamarli przez kilka minut w jednej pozycji. Po chwili znów całował jej nabrzmiałe usta rozchylone pod wpływem błogiej rozkoszy, którą przed chwilą przeżyła. Wolno otworzyła powieki napotykając spojrzenie jego ogromnych, stalowo-szarych oczu wpatrujących się w nią z miłością. Uniosła dłoń i pogładziła jego szorstki policzek.
- Byłeś wspaniały. Nigdy nie przeżyłam czegoś równie pięknego. – Szepnęła.
- Ja mogę powiedzieć to samo kochanie. Poczułem się tak, jakbym robił to po raz pierwszy, bo po raz pierwszy kochałem się z kobietą z miłości. Bardzo cię kocham skarbie i dziękuję. Obdarowałaś mnie dzisiaj ogromną dawką szczęścia. Jesteś dla mnie wszystkim.

Następnego dnia natarczywe dzwonienie budzika skutecznie wyrwało ich ze snu. Przez całą noc spali wtuleni w siebie i w takiej też pozycji obudzili się.
- Musimy wstawać kotku. – Marek z żalem odkleił się od Uli. – Zanim pojedziemy po Dawida i Hannah, musimy pokazać się w biurze. Trzeba powiadomić ojca i Pshemko. Chodźmy pod prysznic.
Rozszerzyła ze zdziwienia oczy.
- Jak to pod prysznic? Ale tak razem? – Rozchichotał się i cmoknął ją w nosek.
- Ula, jeszcze się mnie wstydzisz? Chodź, zobaczysz jakie to przyjemne we dwoje. - Podał jej szlafrok i pociągnął do łazienki.
Rzeczywiście ta wspólna kąpiel sprawiła radość i jej i jemu. Jakoś łatwo pozbyła się tych ostatnich oporów przed pokazaniem się mu nago. Namydlali siebie nawzajem śmiejąc się i żartując. Potem powędrowali do kuchni i zjedli szybkie śniadanie. Punktualnie o siódmej Marek ruszył w kierunku centrum.
Najpierw poszli do gabinetu Krzysztofa. Rozmowa była krótka. Marek uprzedził ojca o wizycie Anglików i zapewnił, że przywiezie ich o jedenastej i zaprowadzi wprost do pracowni mistrza. Krzysztof obiecał, że pojawi się tam również.
W królestwie Pshemko panowała rzadko spotykana cisza. Mistrz był w trakcie tworzenia i nie życzył sobie jakichkolwiek hałasów. Marek wraz z Ulą wślizgnął się cicho do środka i krótkim chrząknięciem przetrwał mu tę czynność.
- Witaj przyjacielu – przywitał się z nim. – Wpadliśmy tylko na chwilę, by powiedzieć ci, że o jedenastej przywieziemy naszych gości. Jesteś gotowy?
- Jestem Marco. Wszystko przygotowane od wczoraj. Pokażemy im kilka wcześniejszych kolekcji. Zrobimy taki mini pokaz. Mam też parę skończonych projektów, więc i na nie mogliby rzucić okiem, bo będą szyte z ich materiałów.
- Świetnie się spisałeś. Jesteś niezawodny. Zamówiłem też na dzisiaj większą ilość czekolady. Może i oni zechcą jej spróbować i przekonać się, co cię tak nakręca do tworzenia. Teraz pojedziemy po nich, a wy bądźcie w pogotowiu. Na razie.

Tuż przed jedenastą wprowadzili Dawida i Hannach do wnętrza budynku. Marek cały czas objaśniał im, co się mieści na każdym piętrze.
- Najpierw jednak zobaczycie pracownię, w której nasz genialny projektant wymyśla swoje cudeńka. Gdy już obejrzycie firmę, zapraszam was na dobry obiad. Zamówiłem już stolik w pobliskiej restauracji. Po obiedzie możemy pojechać do Łazienek. To najładniejszy park w Warszawie. Teraz być może nie jest tam za ciekawie, ale jak przyjedziecie tu latem, z pewnością docenicie jego piękno.


- Ja dużo wiem o tym parku z opowiadań taty – odezwała się Hannah. Tam odbywają się koncerty Chopinowskie, prawda? Na świeżym powietrzu.
- Tak, to prawda. Warszawiacy uwielbiają je i zawsze jest na nich sporo ludzi. A oto i pracownia. – Otworzył na oścież dwuskrzydłowe drzwi. – Zapraszam.
W środku zastali już Krzysztofa. Była też Paulina, którą przedstawił im Marek, jako ambasadora firmy. Rozsiedli się wygodnie w przygotowanych wcześniej fotelach. Zaczął się pokaz. Dawid był człowiekiem niezwykle powściągliwym, ale piękne kreacje, w których pokazywały się co chwilę modelki, zrobiły na nim piorunujące wrażenie. Już nie panował nad entuzjazmem. Poderwał się z fotela i zaczął bić brawo.
- Pshemko, jestem zachwycony. Jesteś genialny, niezwykle pomysłowy i bardzo, bardzo utalentowany. Teraz już jestem spokojny i wiem, że to było świetne posunięcie zacząć robić z wami interesy.
Pshemko prawie lewitował nad podłogą pod wpływem tych pochwał. Kłaniał się Dawidowi w pas, stokrotnie mu dziękując za to, że docenił jego kunszt. Pokazał mu też kilka wstępnych projektów do wiosenno-letniej kolekcji. I one bardzo podobały się Finley’owi.
Ta wizyta w firmie była bardzo udana. Po niej zgodnie z obietnicą zabrali ich na obiad i na spacer do Łazienek. Tam wolno spacerując panowie omawiali jeszcze szczegóły kolekcji a Ula i Hannah, nie chcąc im przeszkadzać trzymały się nieco z tyłu cicho rozprawiając.
- Wiesz Ula, jak tylko tata dowiedział się, że jadę do Polski, prosił mnie o przekazanie listu jego siostrze. Mam też dla niej i dla jej rodziny kilka drobiazgów. Czy to byłby duży kłopot, gdybyście mnie tam zabrali? Ja nie znam taty siostry. Nigdy jej nie widziałam. Nie znam nikogo z jej rodziny. Wiem tylko, że mieszka w Pomiechówku i nazywa się Kubasińska po mężu.
Ula na dźwięk tego nazwiska stanęła jak wryta.
- Kubasińska?! Z Pomiechówka?! Dlaczego wcześniej nic o tym nie powiedziałaś? Marka asystentka tak się nazywa. Violetta Kubasińska i pochodzi właśnie stamtąd. Gdybym wcześniej o tym wiedziała, przedstawiłabym ci ją. Na pewno jesteście kuzynkami. Nie do wiary. Zaraz muszę powiedzieć o tym Markowi.
Był nie mniej zaskoczony od Uli. Ustalili, że zadzwoni do Violetty i powiadomi ją o tym. Obiecał też, że jutro rano zawiezie Hannah do rodziny na cały dzień. Dawid zgodził się na to i obiecał, że sam zajmie się sobą i pozwiedza miasto. Marek nie tracił czasu. Wybrał numer swojej sekretarki. Odezwała się po kilku sygnałach.
- Cześć Marek, chciałeś coś? – Spytała z obawą.
- Cześć Viola. Mam dla ciebie dużą niespodziankę…
- O jeżuniu! Zwalniasz mnie?! – Krzyknęła do słuchawki.
- Violetta uspokój się. Nie mam zamiaru cię zwalniać. Chcę ci powiedzieć tylko, żebyś jutro nigdzie się nie wybierała. To ja przyjadę do Pomiechówka i przywiozę ci gościa. Ten gość, to twoja kuzynka, Hannah. Asystentka pana Finley’a. Okazało się przed chwilą, że Twoja mama i jej ojciec są rodzeństwem. Ma list dla niej i jakieś upominki dla was. Poinformuj mamę, że jutro o dziesiątej ją przywiozę.
- O matulu! Ja wiedziałam, że mamy brat wyjechał do Anglii, ale to było dawno temu. Nawet go nie pamiętam. Długo się nie odzywał. Nawet nie wiedzieliśmy, że się ożenił i ma córkę. Mama będzie w szoku. Oczywiście czekamy na nią i na was.
- To w takim razie do jutra. – Rozłączył się i spojrzał na Hannah. - Załatwione. Jutro cię tam zabierzemy.
- Bardzo wam dziękuję. To taki szczęśliwy zbieg okoliczności. Mam nadzieję, że wujostwo nie rozczaruje się mną.
- Na pewno nie – pocieszyła ją Ula. - Jesteś naprawdę wspaniałą i wyjątkową osobą i nie da się ciebie nie lubić.




Marcysia (gość) 2012.08.13 20:13
Małgosiu,
jak to dobrze, że Marek wpadł na pomysł przybycia Finley'a i Hannah do Warszawy. Nie dosc, że mogli zobaczyć kunszt projektancki mistrza Pshemko, to w dodatku spotkali się z Ula, za którą zapewne bardzo tęsknili. Poza tym była to dla asystentki Dawida szansa na poznanie swoich korzeni.
Scena pierwszej wspólnej nocy naszych bohaterów została napisana przez Ciebie po mistrzowsku. Ulce spełniło się marzenie, aby to stało się w sposób delikatny, czuły i z prawdziwie kochajacą osobą. Mimo, że nie była dziewicą, myśle, że dopiero to potraktowała jako swój pierwszy raz. Podobnie jak Marek - pierwszy raz z miłości. Wzruszyłam się bardzo.
Bardzo pozytywnie zaskoczyłas mnie połączeniem Hannah i Violki więzami rodzinnymi. Ciekawe, co dalej z tego wyniknie.
Dziękuję za ta notkę i pozdrawiam Cię najserdeczniej :)
MalgorzataSz1 2012.08.13 20:39
Marcysiu.

Współpraca między Finley'em a F&D zaczyna nabierać rumieńców. Byłoby nawet nietaktem, gdyby Marek nie zaproponował mu tej rewizyty. Mają mieć przecież wspólny pokaz kolekcji. Anglik też musi zapoznać się z działalnością polskiej firmy.
Miałam nadzieję, że zaskoczę Was tym, że Hannah i Violetta są kuzynkami. Oczywiście ten wątek będzie się rozwijał.
Dziękuję za pochwałę sceny +18. Naprawdę się starałam, by wypadła delikatnie i bez wulgarności.
Wielkie dzięki za wpis. Serdecznie Cię pozdrawiam.
ulka-brzydulka (gość) 2012.08.13 21:59
Małgosiu
Jestem pod ogromnym wrażeniem tego rozdziału, a szczególnie tak długo oczekiwanej sceny między Ulą a Markiem.
To z pewnością jedna z najpiękniej opisanych scen z serii +18. Można powiedzieć, że czytanie twojego opowiadania jest swoistą ucztą, ucztą dla zmysłów. Patrzę, czytam i czuję te emocje, które gromadzisz między kolejnymi literkami.
Miłość Marka do Uli jest szczera, to wiedziałyśmy już wcześniej, ale to, co ukazałaś w tym rozdziale… Ta subtelność, delikatność, zmysłowość i namiętność… Cudownie się czytało
Co do reszty, to oczywiście bardzo dobrym pomysłem było zaproszenie Anglików do Warszawy. Poza tym Hannah mogła powrócić do korzeni choć na chwilkę.
O rajusiu! I wisienka na torcie to pokrewieństwo Hannah i Violi… Haha, kto by pomyślał
Możesz zdradzić ile rozdziałów zostało nam do czytania?
Pozdrawiam bea
MalgorzataSz1 2012.08.13 22:12
Bea.

Czytając Twój komentarz nie mogłam się nie uśmiechnąć. Jeszcze nikt tak entuzjastycznie i pięknie nie chwalił napisanej przeze mnie sceny łóżkowej.
Pisałam już wyżej, że cieszę się, że udało mi się Was zaskoczyć pokrewieństwem Violi i Hannah. To pójdzie znacznie dalej, ale na razie nie będę ujawniać.
Ilość rozdziałów mogę oczywiście zdradzić, bo właśnie dzisiaj skończyłam pisać ostatni, dwudziesty trzeci. To chyba nie tak mało i przed Wami jeszcze sporo czytania.
Bardzo dziękuję za ten wspaniały komentarz i pozdrawiam.
monika_2601 (gość) 2012.08.14 03:10
Małgosiu, kiedy zobaczyłam oznaczenie +18 aż się ucieszyłam:p Wiem, że po tych słowach pomyślałaś sobie, że jest ze mną coś nie tak, ale cóż :p Jednak robiłam korekty mojego rozdziału i po prostu nie dałam rady przeczytać. Ale Ty wiesz, że ja prędzej czy później zawsze do Ciebie docieram, więc spodziewaj się mnie jutro. Tylko kurczę całkiem niechcący spojrzałam na któryś z komentarzy i przeczytałam o pokrewieństwie Violi i Hannah:/ Niespodzianki mieć już nie będę:(
No, to na razie zapraszam Cię do siebie na nową notkę i do zobaczenia tutaj jutro:)
Pozdrawiam
XUlaX (gość) 2012.08.14 19:20
Gosiu,
na początku chciałam Cię przeprosić za to, że wczoraj nie przeczytałam tej notki. Po prostu nie miałam czasu.
Notka cudowna, jeżuniuuu...Jak dawno czekałam na TEN moment w życiu Uli i Marka. :) Ula jak zwykle zawstydzona, obawia się. No, ale wcale się jej nie dziwie, po tym jej "pierwszym razie" nie wiedziała czego ma się spodziewać ze strony Marka. Jednak było cudownie, Marek traktował ją jak prawdziwą księżniczkę. I właśnie przez to ona pomału pozbywa się tego wstydu, zrozumiała, że seks może być piękny, nie tylko to co przeżyła wcześniej.
No nie wytrzymam!! Hannah i Violetta kuzynkami, tego sie nie spodziewałam. Ciekawa jestem czy rozwiniesz jakoś ten wątek. :)
Pozdrawiam Cię serdecznie :)
Marcia (gość) 2012.08.14 19:36
Zapraszam do mnie na nowy rozdział.
MalgorzataSz1 2012.08.14 19:45
Dzięki Paulina. Liczyłam na to, że ta scena spodoba Wam się. Nawet ja sama jestem z niej zadowolona.
Oczywiście wątek Violi i Hannah pociągnę jeszcze, bo uznałam, że to może być dla Was ciekawe. Ostatni czytałam właśnie o takim przypadku, gdzie rodzeństwo szukało się prawie czterdzieści lat i szczęśliwym zbiegiem okoliczności odnaleźli się. Postanowiłam, że i ja napiszę o czymś podobnym.
Jeszcze raz wielkie dzięki. Pozdrawiam.
monika_2601 (gość) 2012.08.15 02:00
Gosiu, po tym rozdziale, to ja bym Cię normalnie ozłociła. Cały był świetny, ale nie oszukujmy się, że to właśnie scena miłosna była tutaj najważniejsza. Z całą pewnościa mogę powiedzieć, że to była najlepsza scena erotyczna w Twoim wykonaniu, spośród wszystkich we wszystkich Twoich opowiadaniach. Trudno jest mi określić, co takiego wyjątkowego w niej jest, ale po prostu mnie urzekła. Sposób w jaki opisujesz ich pierwsze zbliżenie to kwintesencja dobrego smaku. Wszystko jest takie subtelne, romantyczne. Po prostu idealny pierwszy raz. W przeciwieństwie do faktycznego pierwszego razu Uli. Jak to było? "Rozłożyła nogi i po wszystkim"? Rozwaliło mnie to:p No ale szczerze mówiąc nie dziwię się, że Ula miała po tym złe wspomnienia. Przecież inicjacja seksualna jest bardzo ważnym momentem w życiu każdego człowieka, a jeśli wspomina się ją źle... no to źle właśnie:)
Pokrewieństwo Hannah i Violi to rzeczywiście niesamowity przypadek. Nawet nie podejrzewałam, że możesz wymyślić coś takiego:) Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Ciekawe co Hannah powie na tak "unikalną" kuzynkę:p
Ach, powtórzę jeszcze raz, że dzisiejsza (wczorajsza w sumie:p) scena erotyczna to prawdziwy majstersztyk. Gratuluję.
Czekam oczywiście na ciąg dalszy i pozdrawiam:)
kawi :) (gość) 2012.08.15 09:46
Gosiu!
Cudowna notka, wspaniała scena miłości. Wszystko było takie subtelne, romantyczne, delikatne. Cieszę się, że Marek zaprosił Finley' a do Febo&Dobrzański, razem z Hannah mógł podziwiać kreacje Pshemko.
Cóż za zbieg okoliczności, że Violka i Hannah to rodzina! w życiu bym się tego nie spodziewała.
Serdecznie pozdrawiam i czekam na CD :)
PS. U mnie na blogu pojawiła się miniaturka - zapraszam serdecznie ^^
MalgorzataSz1 2012.08.15 10:21
Monika.

Pewna bardzo miła osóbka napisała mi kiedyś, że moje sceny +18 są zbyt krótkie. Obiecałam jej, że spróbuję to zmienić w tym opowiadaniu. Nie znaczy to jednak, że wszystkie takie będą. Raczej nie będą. Postanowiłam jednak, że przynajmniej jedna z nich będzie nieco dłuższa. Muszę się przyznać, że na początku mojej działalności pisarskiej miałam spore trudności z opisywaniem scen miłosnych. Teraz jest nieco lepiej, co jednak nie znaczy, że łatwiej, bo i tak, jak się okazuje, niektórzy odczuwają niedosyt. Mnie osobiście chyba brakuje słownictwa na opisywanie tych wszystkich emocji związanych ze zbliżeniem i uważam, że innym np. Sappir, wychodzi to znacznie lepiej.
Chciałam zaskoczyć Cię tym pokrewieństwem Violi i Hannah, a ty przeczytałaś komentarze i już wiedziałaś. Trochę mi szkoda, bo tak rzadko mam okazję i tak trudno wymyślić mi coś, co byłoby dla Ciebie niespodzianką. Może jeszcze kiedyś?
Wiesz, że niedawno skończyłam pisać to opowiadanie i zmieniłam nieco koncepcję. Wcześniej pytałaś mnie, czy Hannah będzie miała udział w jakimś wątku romantycznym. Napisałam Ci wtedy, że nie przewiduję dla niej takiej roli. Jednak zaszalałam i uwikłałam ją w coś. Nie pytaj proszę w co, bo i tak nie odpowiem. Myślę jednak, że akurat Ty nie będziesz miała problemu, by się domyślić.
Dziękuję Monia za długi i pozytywny komentarz. Również pozdrawiam.

Kawi.

Miło jest przeczytać takie słowa na temat rozdziału. Ja bardzo się cieszę, że spodobał Ci się.
Zrobić kuzynkami Violę i Hannah, to istne szaleństwo, bo one zupełnie się od siebie różnią. Pomyślałam sobie jednak, że to może być ciekawe doświadczenie i rozwinęłam nieco ten rodzinny watek.
Oczywiście mini zaraz przeczytam i zostawię komentarz.
Bardzo Ci dziękuję za wpis. Buziaki.



Shabii (gość) 2012.08.15 13:59
Małgosiu wróciłam i zaczęłam od Twojego opowiadania, ponieważ miałam do nadrobienia dwie części. Dwie cudowne części. Bardzo mi się podobały bo nie brakowało w nich szczęścia, miłości i optymizmu. Cieszę się bardzo, że sylwester im się udał. Wybawili się za wszystkie czasy i odprężyli. Ula musiała wyglądać naprawdę zjawiskowo w kreacji Pshemko. Pewnie każdy facet bawiący się w tym samym miejscu patrzył na nią z pożądaniem. Każdy zazdrościł Markowi takiej cudownej kobiety. Nie dziwię się Uli, że bała się tych pierwszych dni w pracy, w nowej pracy. Chyba każdy jest zestresowany na początku. Najważniejsze jest to, że została bardzo mile przyjęta i że od razu zabrała się do pracy, pokazując, że jest naprawdę dobra w tym co robi. Pshemko jest z niej bardzo zadowolony i widać, że bardzo ją polubił. Wraz z Basią pracują jak mróweczki i wykonują swoje obowiązki najlepiej jak potrafią. Maciek również się nie obija, jest podobnie jak Ula wdzięczny Markowi za zaufanie i pokazuje, że jest godzien tej pracy. Zaskoczyła mnie Paulina. Nie sądziłam, że tak 'miło' będzie rozmawiać z Ulą. Cieszę się, że nie palnęła nic przykrego i głupiego. Może nie taki diabeł straszny, jak go malują? Kolejny rozdział podobał mi się jeszcze bardziej, chyba nie muszę pisać dlaczego. Część +18 - fantastyczna. Opisana tak lekko i pięknie. Rozmarzyłam się. Czułam, że jak Ula zgodzi się zostać u Marka to nie skończy się tylko na spaniu w jednym łóżku. Bardzo ucieszyłam się gdy przeczytałam, że Marek zaprosił Hannah i Finley-a do Polski. Miło z jego strony. Widać, że Anglikom spodobało się w naszym kraju. Byli zachwyceni po obejrzeniu firmy i kolekcji. I tutaj niespodzianka której się nie spodziewałam. Violetta Kubasińska kuzynką Hannah. Super! Nigdy bym na to nie wpadła. Świetny pomysł. Teraz pewnie Hannah będzie częstszym gościem w Polsce. Świat jest jednak mały. Małgosiu cóż mogę więcej napisać. Obydwa rozdziały są cudowne, piękne i bardzo, bardzo urocze. Jestem pod wrażeniem ile ty masz w główce pomysłów. Czekam na więcej i serdecznie pozdrawiam.

:-):-)
MalgorzataSz1 2012.08.15 14:20
Shabii.

Z tymi moimi pomysłami to chyba za dobrze nie jest. Skończyłam wreszcie to opowiadania i zastanawiam się, co dalej. Nic nie przychodzi mi do głowy. Pomysłów brak. Pewnie czytałaś już wyżej, bo Bea o to pytała, ile będzie rozdziałów. Są 23. Będzie jeszcze trochę czytania. Jednak co do kolejnego opowiadania, to naprawdę nie wiem. Zaczynam się bać, że wyczerpałam już wszystkie moje pomysły. Cieszyłabym się, gdyby wpadło mi coś jeszcze do głowy. To było by 10 opowiadanie i takie jubileuszowe. Jubileusz mały, ale zawsze cieszy.
Mnie dodatkowo cieszy, że nadrobiłaś czytanie. Marek nie byłby sobą gdyby nie wykorzystał takiej wyjątkowej sytuacji. I nie chodzi tu o to, że chciał Ulę zmusić do kochania się z nim. Gdyby się nie zgodziła, uszanowałby jej decyzję. Jednak wszystko poszło po jego myśli i ta ostatnia bariera została przełamana.
Już pisałam Monice, że spokrewnienie postrzelonej Violi i spokojnej Hannah było szalonym pomysłem. Pełen spontan. Dzięki temu mogłam w dalszych częściach rozwinąć ten wątek.
Dziękuję kochana za wpis. Pozdrowienia.
Ewa (gość) 2012.08.15 17:45
Gosiu,
cóż ja mogę powiedzieć. Dziękuję za dedykację. Aż milej się zrobiło na serduchu :)
Nadrobiłam wszystkie rozdziały, które wstawiłaś podczas mojej nieobecności. Sielanka trwa :)

Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że odważyłam się wtedy napisać ten komentarz. Scena erotyczna była piękna, subtelna i pobudzająca zmysły. Naprawdę się cieszę, że poniekąd dzięki mnie ją rozwinęłaś. Zabrakło mi jeszcze kilku dialogów między Ulą a Markiem (pisałam Ci kiedyś, że najbardziej lubię całą tą otoczkę wokół samego zbliżenia), zabrakło dziewictwa Uli, ale nie mam żalu, bo to Twoja koncepcja na tą scenę i dobrze. Ale nie wybaczę Ci potraktowania po macoszemu porannej sceny prysznicowej, której nie było w zasadzie. No po takim wstępie spodziewałam się rozwinięcia, a tu nic. Szkoda.

Mimo wszystko - dziękuję Gosiu. Dziękuję, że zrobiłaś to dla mnie, czy też pod moim wpływem. Wyszło Ci to cudownie, naprawdę.

Pozdrawiam,
Ewa.

PS. na maila odpowiem niebawem, na razie muszę odpocząć po wyjeździe.
orchid94 (gość) 2012.08.15 18:05
Małgosiu
Na początku jeszcze raz bardzo, bardzo przepraszam, że dopiero teraz komentuję, i że ma takie zaległości. Wszystkie części nadrobiłam. Są przepiękne, naprawdę bardzo, bardzo, bardzo mi się podobały. To opowiadanie podoba mi się z wielu powodów. Fajnie, że Ula i Marek zbliżyli się do siebie, że Ula i Maciek wrócili do kraju, w czym zdecydowanie pomógł Dobrzański, bo nie mógł patrzeć już jak bardzo tęsknią oni i ich rodziny, no i że pracują w FD. Wszystko jest naprawdę pięknie i tak szczęśliwie. No i oczywiście nie mogę zapomnieć o tym, że Ula i Marek są razem, bo to najważniejsze. Dobrze, że Marek przyznał się do uczuć i okazało się, że Ula czuje to samo. Zakochali się w sobie, co przewidywałam, ale początek tej znajomości nie był zbyt fortunny. Marek jest okazuje się cudownym człowiekiem. Te Święta i Sylwester z pewnością były niezapomniane i piękne. W tej notce ich pierwsza wspólna noc opisana pięknie, czytałam z prawdziwą przyjemnością. Pomysł z tym, że Hannah jest kuzynką Violi zaskoczył mnie, ale bardzo mi się podoba :)
Przepraszam, że tak krótko. Teraz już będę na bieżąco, bo nigdzie się nie wybieram :)
Pozdrawiam bardzo, bardzo, bardzo serdecznie :):*
P.S. Wróciłam, kończę prawo jazdy, a w dodatku niestety się rozchorowałam, bo na wyjeździe miałam około 40 stopni, a wróciłam do Polski do 16-tu, więc siedzę w domu. Tworzę kolejne części mojego opowiadania, ale średnio mi idzie mówiąc szczerze.
MalgorzataSz1 2012.08.15 19:00
Ewa.

Wiesz jak to mówią "jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził". Ja przysięgam Ci z ręką na sercu, że naprawdę bardzo się starałam i chyba nie potrafię już lepiej. Na swoje usprawiedliwienie tylko powiem, że ja w swoich opowiadaniach piszę kilka takich scen i wierz mi, że jest naprawdę trudno, przynajmniej mnie, opisać każdą z nich tak, żeby różniła się od poprzednich. Ja albo mam za mało wyobraźni, albo zbyt ubogie słownictwo, by móc rozbudować taką scenę. Myślę, że raczej to drugie. Scen pod prysznicem napisałam już bardzo wiele. Nawet kiedyś mi zarzucono, że niemal wszystkie zaczynam w tym właśnie miejscu. Również poruszono kiedyś sprawę dziewictwa Uli. Wiemy z serialu, że nie była dziewicą. Ja w kilku opowiadaniach zrobiłam z niej "Nieruszoną". Jednak i to się nie spodobało, bo mówiono, że jak to, dwudziestosześcioletnia dziewica? I tak źle i tak niedobrze. Chyba czuję się rozdarta.
Na pocieszenie powiem Ci, że scena pod prysznicem jeszcze będzie, ale na pewno nie tak rozbudowana.
Bardzo dziękuję Ewa za komentarz. Pozdrawiam Cię cieplutko.


Iza.

Wróciłaś wreszcie z tych wojaży. Jakoś nie posłużyły Ci, bo piszesz, że jesteś chora. Na szczęście nie na tyle, by nadrabiać zaległości w czytaniu. I nie przepraszaj. Są wakacje i wiele osób wyjeżdża. Miałabym się na każdą obrażać? Bez przesady. Ja sobie tu cierpliwie czekam na Wasz powrót i na komentarze.
Liczyłam na to, że opowiadanie Ci się spodoba. Starałam się napisać je tak, by większości przypadło do gustu.
To, że coś piszesz jest dla mnie dobrą wiadomością, bo dawno nie było nic u Ciebie na blogu, ale to ze zrozumiałych powodów.
Chciałam Cię jeszcze zapytać, czy zarejestrujesz się na Społeczności fanów BrzydUli. Byłoby fajnie, bo jesteśmy tam niemal wszystkie. Monika i Shabii bardzo się napracowały, ale dzięki nim mamy wreszcie swoje miejsce na ziemi. Jest bardzo podobne do starego socjum. Mogłabyś wkleić tam swoje opowiadania. My przyjęłyśmy zasadę, że komentujemy na blogu i wklejamy ten sam komentarz na forum. Dmuchamy na zimne.
Bardzo Cię zachęcam do zarejestrowania się, dziękuję za przemiły komentarz i serdecznie pozdrawiam.



Ewa (gość) 2012.08.15 23:01
Gosiu,
dogodziłaś mi jak najbardziej :) Tylko kilku rzeczy zabrakło, ale to nieważne. Czy komuś naprawdę przeszkadzały Twoje sceny pod prysznicem? Mnie na pewno nie, bardzo je lubię. Ale rozumiem, że nie chciałaś tego teraz opisywać.
Nie uważam, że dla 26-letniej kobiety to ujma, że jest dziewicą. Raczej kwestia nie spotkania jeszcze w życiu odpowiedniego faceta. Owszem, to raczej niespotykane i niecodzienne, ale czy złe, albo niepoprawne? Czy taka kobieta ma powód do wstydu? Jeśli tak,. to gdzie jest granica, przed którą jeszcze można być dziewicą, a po której już nie wypada? Dziwi mnie, że ktoś naprawdę może mieć problem z dziewictwem jakiejś kobiety.

Pozdrawiam,
Ewa.
MalgorzataSz1 2012.08.15 23:32
Ewunia.

To co napisałam w odpowiedzi na Twój komentarz, to były tylko przykłady, że nie wszyscy muszą być zadowoleni z tego, co się napisze. Może zbyt mocno określiłam słowem "zarzuty" te prysznicowe sceny lub dziewictwo Uli, ale jednak padały takie uwagi w komentarzach. To znaczy ja nie odbierałam tego, jako zarzut i nawet przyznawałam rację tym, którzy pisali, że zwykle zaczynam od prysznica. Miały rację, bo rzeczywiście tak było.
Natomiast absolutnie nie podzielam zdania osób dziwiących się czystości w wieku 20+. Ja jestem przecież już powiedziałabym nawet, przejrzałą kobietą. Kiedy ja wychodziłam za mąż, naganne było nie być dziewicą. Teraz sytuacja jakby się odwróciła. Może i świat stanął na głowie? Ja szanuję takie wartości i nie pochwalam tego, że ktoś zaczyna współżyć z mężczyzną w wieku 15 czy 16 lat. Podziwiam nadal kobiety, które potrafią zachować czystość aż do ślubu i nie ważne w jakim są wieku.
Wiesz, mówią też, że ile osób, tyle opinii.
Ja się cieszę, że mimo tych niedociągnięć z mojej strony, rozdział Ci się spodobał. Być może mogłabym go napisać lepiej. Jednak czasem zupełnie brakuje mi polotu i wszystko wychodzi dość miernie. Mnie samej trudno jest ocenić, czy coś jest dobre, czy nie. Mam tu na myśli swoje własne teksty. Dopiero ktoś, kto je przeczyta, uświadamia mi pewne rzeczy. Jeśli się da, poprawiam je zgodnie z sugestiami. Jeśli nie, wyciągam wnioski na przyszłość. A takie sugestie, jak Twoje bardzo sobie cenię. Wiesz o tym, bo pisałam Ci niejednokrotnie. Dlatego pisz, krytykuj, osądzaj, sugeruj. Ja tego potrzebuję, bo dzięki temu moje opowiadania będą lepsze.
Dziękuję Ewuniu. Czuję się trochę tak, jakbym Cię sprowokowała do drugiego komentarza. Absolutnie nie to było moim celem. Chciałam Ci tylko to jakoś wyjaśnić i chyba trochę zagmatwałam. Przepraszam. Co złego, to nie ja.
Pozdrawiam cię serdecznie.

Ewa (gość) 2012.08.15 23:50
Gosiu,
nie sprowokowałaś mnie, wiem, że to nie Twoje zdanie ;) Po prostu dziwi mnie, że ktoś ma z tym problem. Lubię czytać o Uli-dziewicy :)
Czystość przedmałżeńska to jakby osobny temat, bo mnie raczej chodziło o sam stosunek z drugą osobą z miłości, obojętnie czy byłby to chłopak, narzeczony, czy mąż. Skoro dziewczyna ma te 26 lat i jest dziewicą, to znaczy że nie miała szczęścia z miłości, ma zasady (nie pójdzie do łózka z pierwszym lepszym), ale niekoniecznie chce zachować dziewictwo do ślubu. Po prostu chce to zrobić z mężczyzną, którego kocha i któremu ufa, a którego nie miała szczęścia jeszcze spotkać. Ja tak to widzę.

Wiesz, jaka jestem. Piszę, co myślę. Nie musisz się o to martwić :) A dyskusje lubię bardzo. I jeśli jakieś mądre uwagi przyjdą mi do głowy, to na pewno napiszę.

Pozdrawiam,
Ewa.
orchid94 (gość) 2012.08.16 19:50
Gosiu
To prawda, rozchorowałam się, ale myślę, że to 'zasługa' Polskiej pogody. Tam było 40 stopni, a wylądowałam w około 16-tu, więc myślę, że to dlatego. Wojaże mi posłużyły, bo zdecydowanie podszkoliłam mój angielski. Miałam sporo spraw jeszcze z prawem jazdy, ale zaległości nadrabiałam. Niestety nie udało się dziś zdać. Teoretyczny zdany, ale praktyczny nie. Trudno teraz zdać praktyczny za pierwszym razem - wiadomo o co chodzi - kasa, kasa, kasa. Trzeba naprawdę bardzo dobrze jeździć. No, ale mam nadzieję, że uda się za drugim razem :) Nieważne.
Mi to opowiadanie zdecydowanie przypadło do gustu :)
Oczywiście, że zarejestruję się na społeczności fanów BrzydUli. Racja bezpieczniej zamieszczać komentarze w dwóch miejscach.
Serdecznie Cię pozdrawiam :)
MalgorzataSz1 2012.08.16 20:29
Iza.

Za prawo jazdy trzymam mocno kciuk i już wyglądam Twojego avatara na streemo. Wielkie dzięki.
Buziaki
Marcysia (gość) 2012.08.16 20:50
Gosiu, u mnie nn :) Zapraszam Cię serdecznie ;)
shabii (gość) 2012.08.17 00:08
Gosiu. Mam wyrzuty sumienia. Leze sobie juz w lozeczku i czytam komentarze. W jednym z twoich (napisanych do ewy) ktory pozwolilam sobie przeczytac napisalas,ze od niektorych czytelniczek padaly zarzuty,ze sceny intymne u ciebie czesto maja miejsce pod prysznicem. Pamietam, ze ja rowniez ci to napisalam, ale to absolutnie nie byl zwrzut. Rzucilo mi sie tylko to w oczy, zwrocilam na to uwage i tyle. Mnie sceny w kabinie bron boze nie przeszkadzaja. Powiem wiecej, tesknie za nimi bo byly taki romantyczne i urocze. Licze na wiecej tych scen w twoim wykonaniu. Musialam to napisac, bo nie dalo mi to spokojnie spac. Chcialam ci jeszcze napisac, ze Iza zarejestruje sie niebawem na streemo. Pisalam z nia :) Dobra, czas na mnie, zasypiam. Dobrej nocki. Ps: Przepraszam za bledy i literowki, jesli sa, pisze na telefonie a to malo komfortowe jest, caluski :*
MalgorzataSz1 2012.08.17 10:46
Shabii.
Jeśli przeczytałaś moją odpowiedź na komentarz Ewy , to już wiesz, że ja absolutnie nie traktowałam tego , jako zarzut. To był tylko taki przykład na to, że cokolwiek by się nie napisało nie będzie się podobać wszystkim. To niemożliwe i tak powinno być. Przecież jesteśmy tacy różni i każdy z nas ma wyrobione zdanie na temat tego, co lubi a co nie. Ba. nawet ma prawo wyrażać swoje opinie. Ja słucham wszystkich tych głosów i wcale nie mam nikomu za złe, że ma inne zdanie od mojego. Jedno, co mogę powiedzieć to to, że bardzo się staram, by wszystkie sceny miłosne napisać jak tylko potrafię najlepiej i na tym polu nie mam sobie nic do zarzucenia. Równie dobrze przecież mogłoby ich wcale w opowiadaniu nie być. Ja podobnie jak Monika uważam, że jest to ważna sfera naszego życia i powinna być opisana bez względu na to, czy dzieje się pod prysznicem, w łóżku, czy na stole w kuchni. Ocenę zostawiam już Wam, czytelnikom. Obiecałam Ewie, że rozbuduję jedną z takich scen w tym opowiadaniu i zrobiłam to. Z pewnością była dłuższa niż wszystkie napisane przeze mnie do tej pory. O to m.in. chodziło Ewie. Jest zadowolona. Ja też. A ty nie rób sobie wyrzutów, bo naprawdę nie ma o co. Powiem Ci tylko, że ostatnia taka scena w tym opowiadaniu będzie miała miejsce również pod prysznicem.
Przesyłam buziaki.
shabii (gość) 2012.08.17 13:22
i dobrze! ja chce prysznic :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz